Jako, że podczas urlopu w 2013 byliśmy w górach bez dzieci to praktycznie każdy dzień spędzaliśmy w górach. Ostatniego dani w planach była trasa na szczyty Rudawiec i Kowadło. Tym razem na szlak wybrała się z nami Kasia – siostra żony. Chyba do końca nie wiedziała na co się porywa tego dnia, ale chyba wszyscy sądziliśmy, że będzie to łatwe i przyjemne mimo odczuwania już w nogach przebytych podczas urlopu kilometrów. Po analizie szlaku okazało się, że najlepiej zrobić pętle – ruszyliśmy z Bielic (jest parking koło leśniczówki) na Rudawiec potem ścieżką graniczną przez Dział, Travną Horę, Smrk na Kowadło.
Początek szlaku jest naprawdę przyjemny dopiero po jakiś 15 min zaczyna się podejście które powoduje pojawienie się potu na naszych plecach. Szczyt Rudawca osiągamy dość szybko – szybko w porównaniu do czasu jaki był potrzebny nam na zdobycie szczytu Kowadła.

Rudawiec zdobyty
Na szczycie Rudawca spotykamy dwóch chłopaków którzy wspomagają nas przy robieniu zdjęć. Dalsza droga prowadzi przez Dział i Travną Horę. Po drodze spotykamy turystów. Którzy zabłądzili po drodze do schroniska Paprsek. Po krótkiej rozmowie i pięknej reklamie schroniska daliśmy się namówić na wspólną drogę do schroniska na zimne piwo.
Rudawiec i Kowadło – Zagubieni na szlaku
Przekonani o tym, iż nowo poznani towarzysze podróży znają drogę ruszyliśmy dalej. Po chwili jednak okazało się, że błądzimy między drzewami i choinkami kłującymi nas po twarzy i plecach. Droga poza szlakiem okazała się strasznie męcząca. Niezbędny okazał się GPS w moim telefonie.

Rudawiec i Kowadło
Tak naprawdę chyba tylko dzięki niemu udało się nam trafić do celu. Przyznam, że po takich przejściach piwo smakowało wyśmienicie. Po przyjemnej rozmowie pozostawiliśmy nowo poznanych znajomych i ruszyliśmy w dalszą drogę. Po dodarciu na Smrk nogi dawały nam się już we znaki. Szlak nie był trudny jednak odległości i przebyte wcześniej kilometry powodowały ból i zmęczenie. Droga ze Smrk na Kowadło była dla nas trudna, ciągła zmiana – to w dół to w górę – okazała się bardzo męcząca.

Korona Gór Polski
Samo podejście pod Kowadło było dla mnie nie lada wyczynem. Mało brakowało abyśmy się poddali i zakończyli wycieczkę bez zdobycia tego szczytu. Udało się zdobyć szczyt teraz tylko trzeba było jeszcze wrócić do samochodu. Droga była już łatwa. Świadomość, że za chwilę wyciągniemy wodę z bagażnika i rozsiądziemy się w klimatyzowanym aucie dodawała nam sił. Udało się nam bezpiecznie dojść do samochodu. Szczęśliwi, ale bardzo zmęczeni wybraliśmy się w drogę powrotną do domu.

Razem na szalku
Trasa jaką przeszliśmy jest naprawdę warta poświęcenia i włożenia własnych sił. Dostarcza dużo atrakcji i przyjemności. Jedną z rad jakimi możemy się podzielić to, aby wybrać się tam na początku wypadu w góry, a nie jako ostatnia wyprawa podczas wyjazdu w te okolice.
Pisać więcej, bo dobrze się czyta i konkretnie napisane,
a to najważniejsze, bo kto lubi masło maślane..chyba nikt.
Pozdrawiam
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Właśnie wróciłem z Tatr i za chwilę będą nowe relacje
Mozna prosic o czas tej wyprawy , bo planuje ta sama droge ale przeraza mnie wyliczenia z mapy-turystycznej mnej wiecej 11 godzin
Witam,
Jest to wyjście na cały dzień. Trzeba liczyć 8-10h aby przejść tą trasę. Polecam zajść do schroniska bo naprawdę warto tam odpocząć i wypić zimne piwo.
Cześć, czy ta „ścieżka graniczna”, o której piszesz, to trasa wzdłuż granicy biegnąca poza szlakami? Będę tam niedługo i jeśli jest tak jak myśle, dałoby się zaoszczędzić sporo drogi.
Pozdrawiam
Cześć, też wybieram się w najbliższym czasie w te rejony i chciałabym zapytać czy może byłeś tam i znasz już odpowiedzi na te pytania? Z góry dzięki 🙂
Darek dostał od nas info. Napisałem do Ciebie wiadomość.